Pavel Merkulov: „Dyplomacja to sztuka możliwości”

Kiedy pod koniec ubiegłego roku do wszystkich Rosjan dotarła tragiczna wiadomość o śmierci Nadzwyczajnego i Pełnomocnego Ambasadora Federacji Rosyjskiej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Andrieja Zacharowa, Pavel Merkulov został mianowany Charge d'Affaires Rosji w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Prawdopodobnie już wkrótce nowy ambasador Rosji pojawi się w Emiratach. Ale postanowiliśmy przedstawić czytelnikom Pavla Gennadievicha, który zrobił dla nas wiele dobrego - obywateli Rosji mieszkających i pracujących w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Pavel Gennadievich, opowiedz nam o swojej karierze dyplomatycznej przed przybyciem do ZEA?

Urodziłem się w Moskwie 11 grudnia 1956 r. Ukończył szkołę średnią w ambasadzie ZSRR na Kubie - moi rodzice byli dyplomatami. Służył w wojsku w latach 1975–1977, a po przejściu na emeryturę wstąpił do MGIMO we wschodnim oddziale wydziału stosunków międzynarodowych, który ukończył z powodzeniem w 1983 r.

W styczniu 1984 r. Wyjechałem do Jordanii, gdzie pracowałem do kwietnia 1988 r. Od września 1988 r. - w Ministerstwie Spraw Zagranicznych jako attaché krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. W latach 1990-1991 pracował w specjalnej grupie Ministerstwa Spraw Zagranicznych ZSRR, przygotowując madrycką konferencję pokojową na temat osadnictwa na Bliskim Wschodzie, w której później brał udział. W listopadzie 1991 r. Odszedłem jako drugi sekretarz ambasady ZSRR w Bejrucie i pracowałem w Libanie do kwietnia 1996 r.

Następnie w latach 1996-1998. Pełnił funkcję pierwszego sekretarza Departamentu Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej. We wrześniu 1998 r. Przeniósł się jako doradca do Czwartego Departamentu krajów WNP (Gruzja, Armenia i Azerbejdżan), jako asystent dyrektora Departamentu. Zostałam tam zaproszona przez byłego ambasadora Rosji w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, O. M. Derkovsky'ego, którego dobrze znam. Dużo wcześniej z nim pracowaliśmy, przygotowując konferencję madrycką.

W sierpniu 1999 r. Wyjechałem do Kairu, gdzie byłem doradcą - liderem grupy stosunków dwustronnych i polityki wewnętrznej. Pracowałem tam do sierpnia 2002 roku. Następnie wrócił do Moskwy i był starszym doradcą w Sekretariacie Generalnym rosyjskiego MSZ w Departamencie Koordynacji i Kolegium. W styczniu 2006 r. Przybył do ZEA, najpierw jako starszy doradca ambasady Federacji Rosyjskiej, a od kwietnia 2007 r. Jako doradca-wysłannik.

Który z krajów, w których udało ci się pracować, pozostawił najbardziej zauważalny ślad w twoim życiu lub został zapamiętany przede wszystkim? Jakie miejsce przypisujesz do ZEA na tej liście?

Trudno powiedzieć. Byłem w Emiratach w 1988 r., Ponieważ ówczesny ambasador ZSRR w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Aleksander Iwanowicz Zinchuk, był także ambasadorem w Sułtanacie Omanu. W lutym 1988 r. Przybyliśmy na ceremonię otwarcia ambasady ZSRR w Muskacie. Towarzyszyłem Aleksandrowi Iwanowiczowi w tej podróży. A potem po raz pierwszy przyjechałem do Dubaju i Abu Zabi, skąd wróciliśmy do Ammanu. W Abu Zabi mieściło się biuro Aeroflot. Mieszkaliśmy w hotelu Hilton Residence, który wciąż stoi na skarpie stolicy Emiratu. Oczywiście Dubaj był wtedy inny. A Emiraty były zupełnie inne.

Ogólnie rzecz biorąc, wszyscy arabiści mają wielką miłość do krajów arabskich z ich bogatą i długą historią, z własnym niepowtarzalnym smakiem kultury. Pod tym względem jestem szczęśliwą osobą. Moje dotychczasowe osiągnięcia to Jordania, Liban, Egipt ... Z Libanu często podróżowaliśmy do Syrii, a ja także mam dobre wyobrażenie o tym kraju. W 1967 r. Mój ojciec pracował w Tunezji, gdzie byłam z nim, co znacznie wpłynęło na mój wybór na rzecz arabskiej specjalizacji.

Doświadczenie mojej komunikacji z krajami Zatoki Perskiej, nawet w 1988 roku, było szczególne. Spotkali nas koledzy z ambasady, a kiedy przywieźli nas z Dubaju do Abu Zabi, ciągle pytałem: „Gdzie są miejscowi?” Odpowiedzieli mi: „Cóż, poczekaj chwilę, teraz Mercedes przejdzie ze złotą liczbą, będzie to jeden z lokalnych szejków”. Tego rodzaju rozmycie, czyli brak własnego języka arabskiego, jest bardzo odczuwalne w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Tak jakbyś mieszkał albo wśród Indian, albo wśród Pakistańczyków. Po długiej rozmowie z innymi Arabami jest to dla ciebie zupełnie nowe. Muszę powiedzieć, że na początkowym etapie jest nawet obcy, ponieważ tutaj jest zupełnie inna świadomość narodowa, inna kultura. Jest to oczywiste dla osoby, która zna Arabów w ogóle, chociaż wszyscy są zupełnie inni i nie można ich jednoznacznie porównać. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich brakuje tego rodzaju identyfikacji narodowej. Komunikujemy się nawet z emiratami głównie na poziomie oficjalnym. W zwykłym życiu praktycznie się z nimi nie krzyżujemy, nawet rzadko je widujemy. Żyją własnym, bardzo zamkniętym kręgiem. To znaczy, kim naprawdę są, bardzo trudno nam zrozumieć i wyobrazić sobie.

Oczywiście po pewnym czasie dyskomfort znika. Ale dla mnie Emirates to coś zupełnie innego. Nie można powiedzieć gorzej ani lepiej. Po prostu musisz spojrzeć na ten kraj z zupełnie innego punktu widzenia, aby go poznać, zrozumieć.

Czy społeczność rosyjskojęzyczna tutaj również różni się od innych krajów arabskich?

Oczywiście Po pierwsze, w czasach Związku Radzieckiego w regionie arabskim po prostu nie było rosyjskich ani rosyjskojęzycznych diaspor ani społeczności. Nie biorę pod uwagę potomków „białej emigracji”, których jest niewielu w Tunezji lub Libanie. Były osobne grupy reprezentowane przez żony obywateli arabskich, którzy studiowali kiedyś w ZSRR. Były stowarzyszenia absolwentów naszych uniwersytetów, składające się z obywateli odpowiednich krajów arabskich. Istniały silne i liczne wspólnoty narodowe, na przykład czerkieski w Jordanii, którego przedstawiciele utrzymywali dość bliskie związki przez Ambasadę z ich historyczną ojczyzną.

Po 1991 r. Sytuacja uległa radykalnej zmianie. Każdy miał możliwość swobodnego podróżowania za granicę. Niektóre kraje okazały się atrakcyjne z różnych powodów dla byłych obywateli ZSRR, a zatem powstały tam społeczności rosyjskojęzyczne. Stąd koncepcja rodaków, która pojawiła się w połowie lat 90.

Emirates to osobna historia. Przytłaczająca większość kolonii rosyjskojęzycznej mieszkającej tutaj nie formalnie zalicza się do kategorii rodaków, ponieważ większość osób, które tu pozostają, nadal pozostają obywatelami rosyjskimi, pracując tutaj na podstawie umowy, bez obywatelstwa emiratu, a nawet statusu stałego pobytu. Stosunki z nimi w ambasadzie nie są zatem podobne do tych, które mają miejsce w innych krajach, w tym w krajach arabskich. Sytuacja gospodarcza w Zjednoczonych Emiratach Arabskich jest zupełnie inna, co przyciąga wielu ludzi do pracy tutaj. Osiedlają się tutaj, zakładają rodziny, otwierają firmy i tak dalej. Ani w Arabii Saudyjskiej, ani w Bahrajnie, ani w Kuwejcie, ani w Katarze nie ma czegoś takiego. Dlatego Emiraty są rodzajem zjawiska wśród krajów arabskich.

Skoro mówiliśmy o rodakach, jak i kiedy pojawiła się inicjatywa utworzenia Rady Koordynacyjnej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w celu ich wsparcia?

Wszystko zaczęło się od Drugiego Światowego Kongresu Rodaków w listopadzie 2006 roku. Faktem jest, że nasz ambasador - Andriej Michajłowicz Zacharow - zaproponował wysłanie jednego z przedstawicieli rosyjskojęzycznych mediów do ZEA na Kongres. Nasz wybór padł na magazyn „Rosyjskie Emiraty”. Początkowo planowano wysłać Irinę Iwanową, ale w końcu Siergiej Tokariew poszedł. Cóż, wtedy ZEA znalazły się na liście Ministerstwa Spraw Zagranicznych za pracę z rodakami. Zalecili, abyśmy zainicjowali utworzenie Rady i tak dalej. W związku z tym nasi emiraci rodacy byli zaangażowani w ukierunkowany program państwa wspierający ich.

Smutne jest to, że wciąż nie możemy ustalić, ilu dokładnie naszych rodaków mieszka w Emiratach. Powód jest dość powszechny - strona lokalna, pomimo wszystkich naszych próśb, nie podaje nam takich informacji. Niemniej jednak odbyła się pierwsza krajowa konferencja rodaków w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Rada została utworzona i działa. Najważniejsze jest to, że teraz istnieje organ, który działa jako łącznik między oficjalnymi rosyjskimi agencjami rządowymi reprezentowanymi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (Ambasada i Kodeks cywilny Rosji w Dubaju) a naszymi rodakami. I to z mojego punktu widzenia jest niezwykle ważne.

Kiedy w tym roku odbędzie się druga konferencja rodaków w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i jakie są główne kwestie planowane na jej temat?

Najprawdopodobniej, jeśli nie przesuniemy terminów, konferencja odbędzie się w drugiej połowie maja. Na początku miło byłoby usłyszeć sprawozdanie z prac wykonanych przez obecną Radę. Wtedy najwyraźniej odbędą się wybory nowego składu, zostaną nakreślone kroki w celu dalszego zintensyfikowania jego działalności. Jednocześnie mamy nadzieję, że dyskusje będą prowadzone w przyjazny i konstruktywny sposób, co wzmocni konsolidujące zasady i autorytet Rady jako prawdziwie reprezentatywnego organu naszych rodaków. Ogólnie rzecz biorąc, rok to zbyt krótki czas, aby czekać na wspaniałe wyniki i wyciągać wnioski, dlatego Rada nie powinna być krytykowana, ale wręcz przeciwnie, zachęcana i wspierana, aby działała bardziej proaktywnie i pewnie.

Żałuję, że ambasada ze względu na oddalenie terytorialne dość trudno jest codziennie komunikować się z naszymi rodakami, chociaż konsulat generalny Federacji Rosyjskiej pracuje w Dubaju i północnych emiratach, ale mimo to chcielibyśmy nawiązać bliższy kontakt z Rosjanami mieszkającymi w Emiratach. Uważam, że głównym problemem jest brak doradcy kulturalnego w ambasadzie, który zająłby się tym zagadnieniem i celowo współpracował z rodakami. W końcu ta komunikacja z naszymi współobywatelami nie ogranicza się do kwestii konsularnych, ale obejmuje rozważenie ich potrzeb, liczne przedsięwzięcia biznesowe i inne inicjatywy, propozycje itd. Pochodzące od przedstawicieli samej społeczności, których czasami po prostu nie ma nikogo do rozważenia. Personel ambasady nie jest tak duży.

Jak Pana zdaniem zmieniły się ostatnio stosunki dwustronne między Rosją a ZEA?

Myślę, że ostatnie trzy lata dały ogromny impuls do rozwoju naszych stosunków z ZEA. Przede wszystkim zintensyfikowano kontakty na wszystkich poziomach. Nawiązaliśmy bardzo produktywny i ufny dialog polityczny ze stroną Emiratów. Istnieje wzajemna chęć zacieśnienia naszej dwustronnej współpracy w różnych dziedzinach. Podstawa prawna naszych relacji jest stopniowo ulepszana. Odbyła się wymiana wizyt na najwyższym szczeblu, mając na uwadze pobyt rosyjskiego prezydenta Władimira V. Putina tutaj w Zjednoczonych Emiratach Arabskich we wrześniu 2007 r. Oraz podróż do Moskwy wiceprezydenta, premiera ZEA, władcy Dubaju, szejka Mohammeda bin Rashida Al Maktouma, w marcu tego roku. lat Oznacza to, że proces się rozpoczął. Na przyszłość stworzono bardzo solidne podstawy, dlatego z optymizmem patrzymy na perspektywy naszych stosunków dwustronnych.

Pavel Gennadievich, jeśli przechodzisz od spraw państwowych do rodzinnych, powiedz mi, co lubisz robić w wolnym czasie, jeśli oczywiście nadal je masz?

Czas wolny zwykle nie wystarcza, to prawda. Bardzo lubię łowiectwo podwodne, co jest tutaj zabronione, dlatego często pływam i nurkuję z maską i płetwami. Kolejnym hobby są komputery. Rozumiem je bardzo dobrze i lubię spędzać czas przed monitorem, ponieważ częściowo cierpię także z powodu hazardu.

Czy kiedykolwiek miałeś ochotę opuścić system MSZ?

Pod tym względem były różne sytuacje. Ale ogólnie proces pracy w systemie MSZ jest opóźniony, a potem trudno jest jakoś od niego oderwać, choć często jest to trudne. Znam wielu moich kolegów, którzy w tym czasie opuścili Ministerstwo Spraw Zagranicznych i dziś mają własną poważną działalność. Ale zdecydowana większość moich kolegów, takich jak ja, nie zmieniła swojego pierwotnego wyboru zawodowego. To prawda, że ​​mój syn postanowił nie podążać śladami ojca i zajmuje się technologiami informatycznymi. Wiesz, jak mówią w naszym kraju: „Dyplomacja to sztuka możliwości”. Naprawdę chcę więc, aby te możliwości, pod względem praktycznej realizacji postawionych przed nami zadań państwowych, dla nas, dyplomatów, były większe.

Dziękuję za rozmowę, Pavel Gennadievich. Życzę dalszych sukcesów w dziedzinie dyplomatycznej.