Sophie Marceau. Z reflektorów

Francuska aktorka, reżyser, pisarz, artysta ... Nie będzie jej wyglądać dłużej niż 25 lat - niska, delikatna, ze szkolnym hukiem, otwartym uśmiechem i dziarskimi dołeczkami na policzkach. Jest urocza i skromna. Wygląda na to, że choroba gwiezdna nie jest dla niej osobliwa. Tymczasem Sophie Marceau - ikona współczesnego kina francuskiego, zyskała międzynarodowe uznanie.

Karierę w kinie rozpoczęła w wieku 14 lat, kiedy została wybrana spośród 1000 kandydatów do roli w filmie „La Boum” („Boom”) w 1980 roku. Trzy lata później otrzymała nagrodę Cesara dla najlepszej aktorki za swoją debiutancką rolę w kontynuacji „La Boum 2” („Boom-2”). Od tamtej pory zagrała w ponad 30 filmach, w tym: „A świat nie wystarczy” (o przygodach Jamesa Bonda, reżyser Michael Epted, 1999), „Anna Karenina” (reżyseria Bernard Rose, 1996), „Braveheart” (reżyseria Mel Gibson, 1994 - 5 Oscarów). Kariera teatralna Sophie Marceau rozpoczęła się na początku lat 90., występowała w spektaklach dramatycznych „Eurydyka” i „Pygmalion”, otrzymując za role „Moliere” - najwyższą nagrodę teatralną we Francji, jako aktorka o wysokich oczekiwaniach. Jej książka „La Menteuse” została wydana w 1996 roku.

Sophie również próbowała się jako reżyser. Jej debiutancki film „Parlez-Moi d'Amour” (2001) otrzymał nagrodę za najlepszą reżyserię na festiwalu filmowym w Montrealu. Z najnowszych prac Sophie - scenarzystka, reżyserka i główna rola w filmie „La Disparue de Deauville” (2007). Ponadto Sophie zagrała w filmach „Les Femmes de l'Ombre” w reżyserii Jean-Paula Saloma i „Nie patrz wstecz” w reżyserii Marina de Van, gdzie współpracowała z Moniką Bellucci nad wizerunkiem tej samej kobiety. We wrześniu 2007 roku pojawiła się na scenie z Berlin Philharmonic Orchestra, aby recytować fragmenty monologów św. Sebastiana z tajemnicy „Męczeństwa św. Sebastiana” Claude'a Debussy'ego w reżyserii Sir Simona Rattle'a. Sophie wychowuje dwoje dzieci i wspiera liczne fundacje charytatywne. Pod jej patronatem działa francuski Fundusz dla Dzieci „Arc en Ciel”, pomagając dzieciom w realizacji ich marzeń.

Sophie Marceau przybyła do Dubaju na zaproszenie Chalhoub Group jako „twarz” marki biżuterii Chaumet. Mieliśmy szczęście spotkać się i porozmawiać z aktorką.

Sophie, jesteś bardzo prywatną osobą i rzadko zgadzasz się na udział w kampaniach reklamowych. Zwykle odmawiasz, ale House Chaumet ma szczęście, zgodziłeś się zostać jego „twarzą”. Thierry Fitch, prezydent Chaumet, nazwał to „podejściem cierpliwym”. Czy naprawdę zgodziłeś się wziąć udział w tej kampanii „z miłości” do Chaumeta?

Mam własną historię z Chaumet House. Istnieje specjalny związek między Chaumet a mną. Myślę, że to najlepszy sposób na wyjaśnienie naszego związku.

Wiele aktorek sponsorowanych jest przez znane domy jubilerskie, na przykład w momencie ich pojawienia się na czerwonym dywanie festiwalu filmowego w Cannes. Wiele lat temu zapytano mnie, z kim chciałbym pracować. Przed udzieleniem odpowiedzi wyraziłem chęć przejrzenia wszystkich katalogów domów jubilerskich za pomocą Place Vendome. Uderzyło mnie wtedy, jak niesamowicie Chaumet łączy w sobie elegancję i trendy w modzie. Chaumet zawsze wyróżniał się na tle innych i z wielką przyjemnością mogę sobie przyznać, że jesteś częścią tego sukcesu za kulisami. Dlatego jeśli wrócisz do podejścia do pacjenta, jest to prawdą. Moja zgoda na współpracę miała narodzić się z moich wewnętrznych głębokich uczuć i przekonań. A to zawsze wymaga cierpliwości, nauki i refleksji. Być może proporcja ograniczenia jest również, w pewnym stopniu, oceną pragnień innych ludzi.

W moim życiu składali mi wiele ofert, więc nawet w bardzo młodym wieku byłem w stanie docenić zainteresowanie, jakie okazywali mi inni. A House Chaumet szukał aktorki do wzięcia udziału w jego nowej kampanii reklamowej. Dom Chaumeta z inną aktorką? Nie ze mną? I powiedziałem sobie: „Nigdy!”

Zawsze pracowałaś nad swoim wizerunkiem, nie próbując zmieniać tego, czym natura cię obdarzyła. Wybrałeś dom mody, który również nie jest obojętny na swój wizerunek i nie zamierza go zmieniać. Myślisz, że pasujesz do siebie?

Tak, czuję, że Chaumet i ja jesteśmy dla siebie idealni. Ta długa podróż, którą razem podróżowaliśmy, wiele dla mnie znaczy i to mi się podoba.

Cenisz realizm we wszystkich aspektach swojego życia. Zawsze, gdy próbowałeś siebie jako reżyser, zawsze potrzebujesz prawdziwej kariery, prawdziwych ról, prawdziwej międzynarodowej reputacji, a nawet realnego ryzyka. Oto prawdziwa biżuteria. Czcicie tylko to, co jest obecne i nie dopuszczacie kłamstw w swoim życiu. Skąd bierze się to zobowiązanie?

Dla mnie prawdziwa osoba to ktoś, kto nie stara się zadowolić wszystkich. Jestem za sprawiedliwością. Tak jest w muzyce: tylko z prostych i prawdziwych dźwięków rodzi się piękna melodia. Czy w mojej karierze istniało realne ryzyko? Prawdopodobnie tak. Zawód aktorki jest zawsze krytyką czyjąś strony. Ale nie boję się krytyki. Dla mnie prawdziwymi zagrożeniami są śmierć, cierpienie fizyczne, niepełnosprawność, utrata tych, których kochasz. To jest przerażające. Z resztą można sobie poradzić. Mogę wiele pokonać, ponieważ zawsze byłem kochany. Gdyby publiczność nie okazała mi swojej miłości, nie mogłem się oprzeć wielu problemom.

Sesja zdjęciowa do kampanii reklamowej odbyła się w paryskiej rezydencji La RochefoucauldDoudeauville, podczas której włożyłeś słynną tiarę Bourbon Parme. Jakie są twoje wrażenia z tego domu i tej wyjątkowej biżuterii?

Sesja zdjęciowa była bardzo dobrze zorganizowana i dobrze zorganizowana. Nie było w niej nic skomplikowanego. Tylko dwie spinki do włosów trzymały węzeł we włosach na mojej głowie, a przy okazji, to jedno z moich ulubionych zdjęć - z ukrytym profilem. Tak, czy wiesz, że „ukryty profil” to filmowe określenie? Oznacza profil, w którym widać błyszczące białka oczu i ukryty w nim jakiś sekret. Zakładając tiarę, czułem, że w tym wszystkim była jakaś łaska i specjalna historia, było w niej coś aroganckiego. To nie emocje, to nie ogień, to czas. I na tym zdjęciu można poczuć powiew wieczności. Zawiera wszystko związane z twarzami świętych. Więc moim zdaniem.

Thierry Fitch, prezes Chaumet, jest przekonany, że „artysty nie można zmusić”, a ty również podzielasz ten pogląd. I wydaje się, że to wolność zjednoczyła cię z domem Chaumeta, co z góry wydaje się paradoksalne?

Thierry ma absolutną rację. Jeśli zmusisz artystę, zabierzesz mu część jego talentu. Jestem o tym przekonany. Jestem za wolnością we wszystkich jej przejawach.

Jesteś niesamowicie popularny w Rosji, gdzie publiczność po prostu cię uwielbia. I wygląda na to, że i wy jesteście gotowi wchłonąć rosyjską kulturę i tradycje. Co napędza twoje zainteresowanie? Dlaczego tak bardzo kochasz Rosję?

Za jej literaturę, jej sztukę, a także dla słowiańskiej duszy, która jest nam tak blisko, Francuzów. W oczach Rosjan jesteśmy powściągliwi, eleganccy, obdarzeni pewnym szykiem. Z drugiej strony, wy, Rosjanie, macie niesamowity sposób na robienie „więcej, więcej, więcej”, a to bardzo dobrze widać w waszej sztuce. Rosja to niezwykły, niesamowity kraj. Twoi pisarze są mi bliscy, nawet namalowałem olejny portret Lwa Tołstoja. Wydaje mi się, że nasza miłość do Rosji jest wzajemna.

Którą biżuterię Chaumet lubisz najbardziej? Czy nie, która biżuteria „wybrała” Ciebie?

Moją biżuterią jest różowy zegarek Liens na szarym satynowym pasku. Po prostu je kocham. Jeśli chodzi o najnowszą kolekcję, zwaną „Grand Frisson”, podoba mi się sposób, w jaki używa kamieni „bagietkowych”. Wszystkie kamienie tego cięcia w biżuterii z kolekcji są ułożone w formie stokrotkowych kwiatów i widzę w nich coś rosyjskiego, „a la” Malewicza. Świecą w ten sposób! (Sophie otwiera prawą dłoń jak kwiat - wyd. Ok.). Bardzo podoba mi się ta biżuteria, są naprawdę piękne.

Czy czystość diamentów w połączeniu ze złożonością produktu może powiedzieć coś więcej?

Nic na świecie nie błyszczy jak diamenty. Diamenty są absolutnie czyste i przezroczyste, podoba mi się ich brak koloru, który wywołuje różnorodne sny i marzenia. Kolory zwykle wyrażają nastrój, sposób myślenia lub emocje danej osoby. Uwielbiam czerwony, więc lubię rubiny, a także wiele innych kolorowych klejnotów, które można zobaczyć w kolekcjach Chaumet: niebieskie szafiry, liliowe tanzanity, mandarynki ...

Wydaje się, że jesteś bardzo powściągliwy w swoich pragnieniach. Co jest dla Ciebie ważniejsze w biżuterii - ukryte w znaczeniu lub ich wartości?

Podobnie jak malarstwo, biżuteria może budzić we mnie pewne emocje i uczucia, na przykład zakochać się. Wszystkie prawdziwe dzieła sztuki mają na mnie taki wpływ.

Dom Chaumet powstał w 1780 roku. Później w swoich zbiorach prześledził czasy Napoleona i jego ukochanej Józefiny. Wszystko to jest Francja i jej historia. Czy pochlebia ci, że jesteś Francuzem i jesteś w jakiś sposób związany z tą historią?

To są bardzo sprzeczne uczucia. Czuję, że należę do historii, ale jednocześnie jestem bardzo od niej daleka. Czuję, że nigdzie się nie wybieram, ale pewne rzeczy i wydarzenia mnie trzymają. Co więcej, z mocnym przekonaniem, że mogę nieoczekiwanie i radykalnie poświęcić się im wszystkim. Staram się zachować wszystko, co pomaga mi kształtować i budować siebie, oddalając się od wszystkiego innego. To dla mnie znaczy być wolnym - być w stanie zrzucić kajdany, które ciągną w dół. Nie lubię rewolucji, wolę doświadczenie i działanie. Dom Chaumet jest mocno związany ze swoją przeszłością i podświadomie wierzę, że historia jakoś mnie napędza.

Jesteś aktorką lubianą zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety. Czy jesteś blisko kobiecych i męskich cech kolekcji Dandy, w kampanii reklamowej, w której uczestniczyłeś?

Lubię kobiety i odważnych mężczyzn - to naturalna równowaga. Ta dualność jest bardzo ważna dla ludzi, aby się rozumieli, a nie tylko żyć razem pod jednym dachem, podczas gdy każdy z nich jest wciąż ukryty we własnym świecie.

Czy pamiętasz, jaka była twoja pierwsza biżuteria Chaumet?

To był pierścionek. Z kolekcji Lien. Chaumet i ja jesteśmy zaręczeni przez długi czas (śmiech). Jaką biżuterię podarowałbyś na pamiątkę ukochanej osobie? Wolałbym dać nie jedną biżuterię, ale całe pudełko biżuterii. Moja matka nigdy nie nosiła biżuterii, po prostu nie mogła sobie na nią pozwolić. Ale miała małe pudełko. Leżał w nim pazur lamparta, pierścień i drobiazgi, których już nie pamiętam. To pudełko po prostu fascynowało mnie jako dziecko. Dziś bardzo ostrożnie układam małe rzeczy, które ludzie często wysyłają do mnie z listami w dwóch szkatułach, a moje dzieci spędzają przed nimi godziny, marząc o czymś własnym, jak kiedyś, jako bardzo mała dziewczynka.

Czy było coś w twoim życiu, co wywołało w Tobie takie samo podekscytowanie jak kolekcja Chaumet Grand Frisson? Film, książka, a może kulinarne arcydzieło?

Moje najbardziej uderzające wrażenie to film „Aggire - gniew Boży” w reżyserii Wernera Herzoga (1972). Uwielbiam też kreskówkę „Wall-I”. Wiem, że między Herzogiem a Pixarem jest cały świat, ale jest taki fajny! Kolejnym z moich ulubionych filmów jest obraz „Devil's Games” (2007) w reżyserii Sidneya Lumeta, który ma ponad osiemdziesiąt lat! Jeśli mówimy o literaturze, to nie czytałem niczego od Patricka Modiano, więc zacząłem od książki „W kawiarni, w której przechodziła młodzież”, a potem przeczytałem jego „Genealogię”. Podobało mi się to. Niedawno przeczytałem także „My First Sony” Benny'ego Barbashy i Fantasmagoryczne opowieści Lovecrafta. Łał! I zawsze lubię książki Andrieja Makina.

Jeśli chodzi o moje preferencje gastronomiczne, im dalej je otrzymuję, tym bardziej lubię najprostsze i najbardziej bezpretensjonalne potrawy. Zapachy Domowe duszone młode ziemniaki. Sałatka Pomidorowa Kilka podstawowych rzeczy.

Sophie, jesteś pewnym obrazem francuskiej i paryskiej elegancji. Co oznacza dla ciebie francuski szyk i czy można to sobie wyobrazić?

Moim zdaniem francuski szyk ma być elegancki, nie pokazując, że tak właśnie jest. Ta dbałość o szczegóły, na pierwszy rzut oka nieistotna. W moim życiu zawsze mogę być inny. Nie mam jednego stylu, mam ich czterdzieści. Kiedy nie muszę reprezentować kogoś ani czegoś, staram się być elegancka i ubrać się zgodnie z określonymi sytuacjami lub okolicznościami. Zmieniam swoje stroje, a także role: matka, aktorka, reżyser i tak dalej ...

Dzięki za rozmowę, Sophie. Do zobaczenia ponownie