Piosenkarz, którego wszyscy potrzebują

Grigory Leps jest prawdopodobnie najbardziej odrażającą postacią w krajowym show-biznesie. Wybrana publiczność zna jego prace. Praktycznie nie bierze udziału w koncertach „krajowych”. Rzadko widywany w telewizji. Dużo jeździ i mówi trochę o sobie. On jest inny. Spotkaliśmy się w Dubaju. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy ...

- Gregory, pierwszy raz cię widziałem i słyszałem twoje piosenki dwa lata temu na prywatnym koncercie tutaj w Dubaju. Wstydzę się nawet, że to przyznasz. Powiedz mi, dlaczego jesteś tak pilnie ignorowany przez naszą telewizję?

- Nie ma się czego wstydzić, niewielu mnie słyszało. Ale ostatnio wręcz przeciwnie, bardzo dobrze mi pokazali. Teraz na pierwszym kanale, a potem na drugim. Szczerze mówiąc, nie cierpię z tego powodu, że rzadko widzę w telewizji. Dużo pracuję Zawsze daję dziesięć lub piętnaście koncertów miesięcznie.

- Czy mówisz głównie o zamkniętych koncertach?

- I to nie ma znaczenia. Teraz odbędzie się wielka trasa koncertowa na południu Rosji i Ukrainy: Jałcie, Soczi, Anapie, Odessie i innych nadmorskich miastach. Potem będzie wielka trasa koncertowa na Syberii, a potem w Ameryce. Mam dużo pracy. Jestem piosenkarzem, którego wszyscy potrzebują.

- Jakich odbiorców najbardziej potrzebujesz?

- Głównie dorośli w wieku powyżej 30–35 lat. Ale ostatnio młodzi ludzie zaczęli chodzić na moje koncerty. I podoba się.

- Tutaj, w Emiratach, wielu naszych rodaków zna twoje piosenki na pamięć, a nawet próbuje je śpiewać. Kiedy zadowolisz fanów w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wspaniałym koncertem?

- Wszystko zależy od tego, jak ludzie zapłacą za moje występy. Jeśli są gotowi zapłacić, to przyjście nie stanowi problemu. Po prostu ustaw dzień i to wszystko. Bilety na moje koncerty są dość drogie, nie wszystkie, jak sądzę, mogą sobie na nie pozwolić.

- Tak, słyszałem, że w ciągu ostatnich kilku lat ceny waszych koncertów bardzo wzrosły.

- Gdzieś w 2000 roku bilety na moje występy zaczęły rosnąć, po wydaniu albumu „Rat”. Trend wzrostowy jest nadal obecny.

- Mówią też, że zmieniłeś producenta?

- Nie zmieniłem się, tylko wystrzeliłem. Myślę, że nie potrzebuję producenta. Mam kilku facetów, którzy mi pomagają, mając pewne kontakty w prasie, w telewizji. Płacę im pensję i nie rozumiem, dlaczego osobiście potrzebuję producenta.

- A co z twoimi planami śpiewania duetu z jednym z popularnych piosenkarzy?

- Kiedyś śpiewałam w duecie z Iriną Allegrovą. Teraz będzie duet z Soso Pavliashvili. Ale tak jest, w przyjazny sposób. Prawdopodobnie masz na myśli duet z kimś silnym, jakimś obcokrajowcem? Dlaczego nie Może, może ... To jest technicznie trudniejsze niż nagrywanie duetów z naszymi gwiazdami popu. Ale tak naprawdę nie widzę w tym większego sensu. Z grubsza mówiąc, nie muszę się pochwalić, że śpiewałem z tym i tamtym. Nic nie dają artyście.

- Masz tak skomplikowaną ofertę piosenek. Powiedz mi, jak wybierasz repertuar?

- Wszystkie moje piosenki są wybierane na podstawie „lubię - nie lubię”. Zasadniczo używam tego podejścia do wszystkiego w życiu, od piosenek po kobiety.

- Czy ktoś pisze piosenki specjalnie dla Ciebie?

- Wielu próbuje, daj posłuchać. Nie lubię dużo. Jeśli piosenka mnie nie złapie, nie widzę nic w tej piosence, to nie zrobię tego.

„Czy próbowałeś sam napisać?”

- Piszę, ale bardzo mało. Prawdopodobnie napisał siedem lub osiem piosenek w całym swoim życiu. To nie jest moje. Czasami jest to interesujące, wtedy piosenki po prostu się pojawiają, takie jak „Rat”, „Rustle”. To są moje własne piosenki.

- Czy często odwiedzasz Emiraty?

- Ostatnio rzadko, mniej więcej raz na sześć miesięcy. Nadeszły urodziny przyjaciela. Gdyby nie to, nie zgromadziłbym się długo. W Dubaju uwielbiam przebywać w Le Royal Meridien. Podoba mi się hotel, jedzenie jest pyszne, obsługa jest dobra. Czego jeszcze potrzebujesz? Jedyne, co buduje się tutaj, to nowoczesna metropolia, która moim zdaniem nie jest zbyt interesująca dla rekreacji.

- A gdzie lubisz się relaksować?

- Nad morzem. Naprawdę lubię w Tajlandii. Na przykład na wyspie Phuket. Tam morze jest inne, nie takie jak tutaj, a góry są cudowne. Jest mi bliżej. Tak naprawdę nie lubię pustyni. Krajobraz jest nudny.

- Jaką wolisz kuchnię?

- Nie mam wyraźnych preferencji. Jem wszystko: japońskie jedzenie i włoskie, owoce morza i mięso. Uwielbiam to, co jest dobrze ugotowane i smaczne.

- Ale czy on nie chodzi do swoich rodzinnych miejsc? Czy jesteś z Soczi?

- Ale ja też tam jestem rzadko. Zasadniczo nie mam tam nic do roboty. Tak, są góry i morze, ale za granicą jest w jakiś sposób bardziej interesujące. Jest większy komfort. Nie tylko mi się wydaje. No i dużo pracy, rodziny, dzieci, biegania. Kiedy szczególnie jeździsz? Raz. A kiedy nadarza się okazja, z wielką przyjemnością lecę do Europy. Wędrowałem po ulicach. Często chodzę, kiedy jestem w Europie. Z dwudziestu do trzydziestu kilometrów dziennie mogę się kręcić.

- Czy to sport?

- Nie, po prostu lubię chodzić, patrzeć na ulice, domy, ludzi. Lubię oddychać tym powietrzem.

- A co myślisz o sporcie? Zdrowy styl życia?

- Sport to niezdrowy tryb życia. To raczej niepełnosprawność. Po prostu ćwiczę: ćwiczę, mogę sobie pozwolić na hantle. W domu mam dwie maszyny do ćwiczeń - rower i bieżnię. Tutaj to robię, trochę się utrzymuję.

- Czy twoja najstarsza córka uczy się w Londynie? Czy nie ufasz rosyjskiej edukacji?

- Czy ufasz rosyjskiej edukacji? Nie chodzi o to, że nie ufam, myślę tylko, że jest tam lepiej. A potem dokonała wyboru, właśnie jej zaoferowałem. Zgodziła się, a ja zapłacę wszystko. Zasadniczo dzisiaj możesz uczyć się wszędzie.

Sam ukończyłem szkołę muzyczną w klasie instrumentów perkusyjnych, a potem nikt nie uczył z nami popu. Ci, którzy studiowali dla artystów operowych, śpiewali na naszej scenie. Dziś jednak w Rosji jest wielu utalentowanych piosenkarzy popowych. Jestem jednak przekonany, że nie można uczyć śpiewu. Technikę śpiewu i prawidłowego oddychania można rozszerzyć, więzadła można rozciągnąć, a także zwiększyć zasięg, a naprawdę można śpiewać tylko sercem i duszą. Osoby pozbawionej głosu w ogóle nie można niczego nauczyć. Jeśli nie zostanie mu dany, przynajmniej umrze obok niego, nic z tego nie wyjdzie.

- Czy to prawda, że ​​wielu współczesnych silnych muzyków i piosenkarzy często wypełnia wymuszone przerwy w pracy lub „kryzysy gatunku” alkoholem lub narkotykami?

„Nie ma tego w moim życiu”. Dawno nie piłem ani nie brałem narkotyków. To było w przeszłości. Przemyślałem wiele wartości. To prawda, nie rzuciłem palenia. Po prostu mieszkam, dużo chodzę, relaksuję się z rodziną. Ponadto jestem pasjonatką kolekcjonerów. Zbieram ikony i książki. Często odwiedzam moich przyjaciół, z których wielu mieszka i pracuje w Europie. To wystarczy. W końcu mam rodzinę i dzieci. Musimy się nimi zająć.

- Czy oprócz muzyki i kreatywności chciałbyś robić interesy?

- Oczywiście są plany. Musisz zrobić coś innego w życiu. Opcjonalnie rozważam działalność budowlaną. Mam partnerów w Rosji. Ale dopóki jest jeszcze na poziomie przygotowania. Wiele należy opracować.

- Czego chcielibyście czytelnicy naszego magazynu?

„Życzę czytelnikom częstszego czytania i kupowania magazynu”. (Śmiech). Zdrowie oczywiście! Życzymy miłego wypoczynku tutaj w Emiratach. Świetny nastrój Ludzie! Traktuj swojego przyjaciela życzliwością, ludzkością i zrozumieniem. Dbaj o siebie i dbaj o swoje zdrowie od najmłodszych lat. Pamiętajcie, że pewnego dnia młodość przeminie, nadejdzie dojrzałość i nadejdzie starość. A potem zajmie to dużo, dużo siły i zdrowia, o których nie pomyślałeś. Wiem sam.

Wywiad przeprowadziła Irina Iwanowa
Zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony Grigory Leps.
Fotograf Vlad Burykin
www.grigoryleps.ru