Staś Michajłow: „Tak po prostu żyję”

Wywiad przeprowadziła Irina Malkova, fotograf Dmitry Kucheryavy

MOŻE BYĆ UWIELBIONE LUB NIENAWIDZONE, SŁUCHAJĄ PIOSENEK LUB PIERWSZYMI AKORDAMI ZMIANA KANAŁU. ALE FAKTY MÓWIĄ DLA SIEBIE: NA DZIEŃ STAS MIKHAILOV JEST NAJPOPULARNIEJSZYM ŚPIEŻNIKIEM ROSYJSKIEJ ODMIANY. Od niedawna jest gościem projektu „Pory roku”, dwukrotnie występując z koncertami w emiratach.

W Moskwie tradycyjnie koncertujecie w Pałacu Kremlowskim, tutaj, na koncercie w Bourge Al Arab, w zupełnie innej atmosferze i innej publiczności. Czy to ci przeszkadza?

Staś Michajłow: Scena jest miejscem „dawcy”, więc musisz przejść do dowolnego etapu z pozycją „dawaj, nie bierz”. To jest główne zadanie artysty. W Bourge Al Arab po prostu nie śpiewałem bardziej poważnych i głębszych piosenek. Były nie na miejscu. To było święto, w przeddzień Bożego Narodzenia, ludzie chcieli świątecznej atmosfery. Ludzie czekają na koncert na Kremlu przez cały rok, przygotowują się, chcą usłyszeć nowy repertuar. I tu są ludzie na wakacjach, być może ktoś przypadkowo dowiedział się o koncercie Michajłowa i postanowił przyjechać. Nawiasem mówiąc, publiczność była bardzo przyjazna.

Na koncercie powiedziałeś następującą frazę: „Chciałbym, aby każdy znalazł środek w życiu. Ale do tej pory to uczucie mnie nie zna”.

Staś Michajłow: Jaki jest środek? Możesz to nazwać stanem harmonii, którego wszyscy szukamy. Niektórzy znajdują ją na starość, podczas gdy inni wcale jej nie mają. Harmonia jest tym środkiem, gdy jesteś zadowolony z tego, co masz. Czujesz się komfortowo i nic w tobie nie pęka. Może mądrzejsi ludzie to osiągają, ale na razie to uczucie jest mi nieznane. Wraz z pojawieniem się harmonii wiele niepotrzebnych namiętności natychmiast znika, dlatego chciałem ten stan dla wszystkich ludzi. Jeszcze jedno jest mi obce - nie lubię, gdy coś zrobiłem, usiąść i spocząć na laurach.

Uwielbiam iść do przodu. Bez tego nigdy nie uciekłbym z Soczi, pozostając tam jako „gwiazda lokalnej pompującej wody”. Wszyscy mówili mi: zostań tutaj, śpiewaj, staniesz się wspaniały. Gdybym ich wtedy wysłuchał, nie byłoby mnie tutaj. W tym samym czasie dorastałem na ulicy i wciąż nienawidzę pojęcia „gwiazda”. Tak po prostu żyję i muszę przestrzegać niektórych praw showbiznesu, ale jakiej jestem gwiazdą? Wszyscy jesteśmy ludźmi. Mam tylko jedną pracę, ty masz inną.

Ludzie sami wymyślają tę aureolę i szum, ale artysta jest sługą sceny. Dla mnie znacznie lepszym przykładem są ludzie, którzy żyli i płonęli na scenie, zostawiając coś za sobą. Teraz, jeśli zostawię coś takiego, to nie na próżno. A gwiazda jest czym? W piórach, w koronach? To nie jest moje. Lepiej coś zrobić i pozwolić innym to ocenić później. Niestety zazwyczaj jesteśmy oceniani później. Jeśli w życiu - dzięki Bogu.

Czy uważasz, że w twoich utworach jest coś, co lubi wielu ludzi?

Staś Michajłow: Tak, życie jest tam proste. Wszystko, co śpiewam, doświadczyłem. Śpiewam, że wiem, jak się czuję. Nic nie wymyślam. W końcu mój stan poszukiwań był bardzo długi, ponad 20 lat, podczas których nikt mnie nie potrzebował. Bez względu na to, co zrobiłem, bez względu na to, gdzie zapukałem, drzwi nie zejdą. I dopiero w wieku czterdziestu lat przyszło do mnie uznanie.

Dlatego rozmowa, że ​​Michaił pojawił się znikąd, nie jest taka. Ktoś chce w to uwierzyć - w niektórych tajnych patronów, w łatwym losie, w bogactwie i luksusie, które nagle spadły na osobę. Zostaliby umieszczeni w tych warunkach życiowych, których doświadczyłem, prawie nikt nie byłby w stanie ich przejść, i prawie nie przepuściłbym ich drugi raz, wiedząc, jak długa będzie ścieżka. Ale to oznacza, że ​​było to konieczne. Jeśli osoba w ciągu 20 lat nie jest na coś gotowa, istnieją ku temu powody. Dlatego zawsze na moich koncertach życzę, aby państwo było potrzebne. Jak tylko poczuję, że nie jestem potrzebny, odejdę. Zaraz wyjdę. Najbardziej niedopuszczalnym uczuciem dla artysty jest poczucie niepotrzebności. Nie życzę wrogowi. I zawsze proszę Boga o siłę. Siła pisania, życia, tworzenia i bycia potrzebnym.

Masz piękną żonę, sześcioro dzieci, wszędzie jesteś witany ciepłem i miłością. Czy odkryłeś sekret sukcesu?

Staś Michajłow: Nie ma tajemnicy. Po prostu musisz cieszyć się każdym dniem i przez lata rozumiesz to coraz bardziej. W młodości niektóre dni mijają na próżno, ale co za grzech ukryć - wszystko się wydarzyło. Niedawno przeczytałem ciekawe fakty - śpimy od 10 lat, 10 lat nieświadomego życia - szkoła, instytut itp., A co najwyżej 25-27 lat przypada osobie świadomego życia. Dzieje się tak, jeśli żyje on do 70 lat. Ma tylko 25-27 lat! Dlatego teraz chcę docenić każdy dzień i zobaczyć radość bliskich, dzieci, potrzebnych do pracy, tworzenia i robienia czegoś nowego. Nie musisz robić nic globalnego i pomysłowego. Zawsze mówię na moich koncertach - nie szukaj książąt i gwiazd, nie staraj się ich poślubić. Spójrz na tych, którzy są w pobliżu, być może od dawna są ludzie, którzy dadzą ci szczęście. Wszystko jest już nieodłączne w tym życiu, wystarczy spojrzeć!

Cóż, może nie wszyscy ludzie to rozumieją ...

Staś Michajłow: Nie, ludzie żyją, wiedzą, jak żyć. Bóg dał mi więcej ludzi, którzy myślą, niż fanatyków. W Rosji najbardziej myślący, silni i zmartwieni ludzie. Ci, którzy płaczą, doświadczają emocji, które mogą tego nie pokazać, ale w ich sercach są bardzo życzliwi. Jest wielu takich ludzi i być może dzięki nim Rosja żyje. Podczas gdy modlą się, myślą, myślą, ludzie nie zamieniają się w stado. Rosja jest silnym krajem. Świat zmiażdżyłby nas na długi czas, gdyby wiedział, co z nami zrobić. Ale dla wielu narodów jesteśmy tajemnicą.

Kiedy Elena Obraztsova zmarła, napisałeś na swoim koncie na Instagramie, że zamknęła się kolejna strona życia. „Wszyscy jesteśmy skończeni, wehikuł czasu nikogo nie oszczędza. Całe nasze życie jest drogą do wieczności. Do Boga”. Czy często o tym myślisz?

Staś Michajłow: Zawsze powinieneś o tym pomyśleć. Grzeszymy, jesteśmy słabymi ludźmi i nie jestem wyjątkiem, ponieważ podlegam wielu namiętnościom i jestem w świecie, w którym musicie nieustannie radzić sobie z pokusami.

Czy masz przekonania, które pomogą ci przejść przez życie?

Staś Michajłow: Jestem prawosławnym, taka jest pozycja mojego życia i mojej rodziny. Moje dzieci biorą udział raz w tygodniu, staram się, w miarę możliwości, robić to 4 razy w roku. I to nie jest otoczenie zewnętrzne - tak żyję. Nie możemy po prostu jeść, spać i rozmnażać się. Musimy coś zrobić! Każdy ma swoje przeznaczenie, własną drogę do nieba. I nie wstydzę się o tym mówić. Jeśli w niebie nie ma nic, to czy jest jakiś sens przynajmniej w jakiejś moralności? Co nas zatem zatrzymuje? Jedz, pij jak ostatni raz! Nie możesz tak żyć. Wiele osób twierdzi, że, jak mówią, Michaiłow zarabia miliony, ale czy zabrania się nam otrzymywania pieniędzy za naszą pracę? To moja praca. A teraz jest tak opłacany. Były chwile, kiedy śpiewałem za darmo, wiele razy mnie oszukano, nie płaciłem za koncerty, ale nadszedł czas, kiedy to jedyna rzecz, którą zarabiam. Nie wstydzę się. Nie dostaję się do niczyjej kieszeni. Boże daj mi, że w ten sposób musiałem zarabiać pieniądze przez wiele, wiele lat. To jest uczciwa praca. Nie ma nic lepszego niż być potrzebnym i użytecznym, a kiedy otrzymasz za to zapłatę. Ciekawa praca. Chociaż nie, to nie jest praca, to jest życie. Co teraz czytasz? Staś Michajłow: Teraz czytam tylko literaturę duchową. Był taki moment, kiedy czytałem dużo klasyki i science fiction. Ale potem zdałem sobie sprawę, że pogrążyłem się w czyimś życiu i nie odkryłem dla siebie niczego nowego. Wraz z pojawieniem się literatury duchowej w moim życiu odkryłem inny świat, zupełnie nowy i nieznany, który zostawili nam święci ojcowie. Nie trzeba czytać takich książek, ale przekazywać je sobie zgodnie ze swoim życiem. I zastosuj je, na żywo, spróbuj przeanalizować. Wielu boi się wziąć te książki w swoje ręce. Czy wiesz dlaczego Ponieważ po przeczytaniu takiej książki musisz zmienić swoje życie, ale się boją. Chcą żyć tak, jak kiedyś. Pierwszą duchową książką, którą przeczytałem, jest „Nauczanie Abby Dorofeev”. Bardzo interesująca jest także książka Ignacego Brianchaninowa „Życie po śmierci”. Teraz, jeśli go przeczytasz, będzie tak mocno uderzał ci w głowę, że będzie straszny przez tydzień lub dwa. Potem minie, ale trzeba będzie podjąć decyzję. Albo udajesz, że nic nie czytałeś, albo musisz coś zmienić w sobie. Bardzo subtelny moment. Nie dałbym tu nikomu rady.

Ale w moim życiu, gdybym nie słyszał Boga, a on nie otworzyłby drzwi, nie byłbym ani wykonawcą, ani osobą. Na pewno ci to powiem. Wielu moich rówieśników zniknęło. Życie, które prowadziliśmy w latach 90., wymieniło wielu, rozpadło się, porąbało jak kamień młyński. Nie wszyscy przeżyli i prawdopodobnie nie byłbym wyjątkiem, gdyby Bóg mnie nie poparł. Niesamowite słowa - „Beze mnie nikt do mnie nie przychodzi”. Możesz chodzić do Boga przez całe życie. Możesz udawać, że Go słyszymy przez całe życie, ale nadal żyj jak wszyscy inni. W końcu najwygodniejsze wyrażenie: „Żyję jak wszyscy. I nie robię nic złego”.

W swoim repertuarze, oprócz pieśni romantycznych, jest wiele patriotycznych. Jakie jest Twoje zdanie na temat tego, co dzieje się teraz w Rosji?

Staś Michajłow: Teraz kraj znajduje się w bardzo trudnej sytuacji. A gdyby nie nasz obecny prezydent, wyobraź sobie przez chwilę, co by się stało? Bardzo trudno jest mu podejmować decyzje, gdy presja pochodzi z całego świata. Kiedy jesteś sam i jako przywódca kraju musisz podejmować globalne decyzje, jest to niezwykle trudne. Niedawno rozmawiałem z pewnym mądrym ojcem i zapytałem: co się teraz z nami dzieje? I powiedział do mnie: „Czy myślisz, że Bóg nie widzi takiej sytuacji? Myślisz, że nie mógł dać Rosji pieniędzy? Nie jest to więc przydatne dla Rosji i dla ludzi teraz”. Ale wierzę, że Rosja jest silną potęgą. Wielu jeszcze do niej przyjdzie - mam nadzieję, za naszego życia. To nasz kraj z tobą i tylko jedna osoba nie może zrobić wszystkiego. Każdy powinien coś zrobić, wnieść wkład. Musisz zacząć od siebie.

Obejrzyj wideo: СТАС МИХАЙЛОВ - ВСЕ ДЛЯ ТЕБЯ Stas Mikhaylov - All for you (Kwiecień 2024).