Zawodnicy z Dubaju wygrywają K-1 w Korei Południowej

Założona w 2005 roku w Dubaju Akademia Sztuk Walki, kierowana przez Vladimira Burduna, rozwija się w szybkim tempie. Kilka lat temu klub sportowy, znany mieszkańcom Emiratów jako siłownia z dwiema torbami treningowymi na antresoli jednego z domów przy Al Rikka Street, „Martial Arts Academy” wystawia obecnie swoich sportowców na solidnych zawodach i negocjuje z kanałami telewizji sportowej. Na bazie Państwowego Klubu Sportowego Al Shabab powstała duża tajska hala bokserska, wyposażona w sprzęt specjalnie przywieziony z Tajlandii, różne torby bokserskie i pierścień. Od stycznia 2007 r. Akademia organizuje regularne profesjonalne turnieje boksu tajskiego zwane Bitwą Wybrzeża. Wszystko to niedawno przyniosło pewną sławę Dubajowi w świecie sportów walki.

Turniej K-1 Khan 2007 odbył się 21 lipca 2007 r. W Seulu w Korei Południowej. Organizowany jest corocznie przez grupę promocyjną T-Entertainment, która działa na podstawie licencji japońskich właścicieli turniejów K-1. Producent meczów sztuk walki Stanislav Bukhlov dostarczył koreańskim organizatorom listę tajlandzkich bokserów z Dubaju, spośród których wybrano Najmeddina Al Hadada (60 kg) o pseudonimie Scorpio i Ahmada Saadi (70 kg), znanego pod pseudonimem Kamikaze . Pomimo niezbyt sprzyjających warunków (czas ucieka, a koreańscy rywale przekroczyli liczbę walk), Akademia Sztuk Walki zdecydowała się wziąć udział w turnieju ze względu na prestiż i rozpoczęła trening dla zawodników. Proces ten prowadził trener „Akademii Sztuk Walki” - Magomed Suleymanov.
Martial Arts Academy, jako promotor boksu tajskiego w Emiratach, od dawna utrzymuje ciepłe relacje z biurem Thai Airways w Dubaju. Thai Airways Management i Thai Consul w Dubaju regularnie odwiedzają tajski turniej bokserski Battle of the Coast. Tym razem podpisano umowę między tajlandzką linią lotniczą a tajlandzkim klubem bokserskim, zgodnie z którą linie lotnicze stały się oficjalnym przewoźnikiem klubu, zapewniając sportowcom bilety na podróż na zawody.

Po wygodnym locie zespół przybył na lotnisko w Incheon, skąd przeniósł się do malowniczego miasta Seul, położonego na wyżynach. Natychmiast sportowcy z Emiratów zameldowali się w hotelu, ponieważ otrzymano zaproszenie na oficjalne ważenie. Oba okazały się nieco cięższe niż było to wymagane, ale w czasie wyznaczonym przez organizatorów Najmeddin i Ahmad przejechali ciężarem i dopasowali się do frameworka. Niektórzy uczestnicy zwiększali wagę na długo przed oficjalnym ważeniem. Według australijskiego Johna Wayne'a Parra, przygotowującego się do turnieju, stracił 12 kilogramów, aby zmieścić się w swojej kategorii wagowej.
Arena zawodów (Jang Chung Gymnasium) znajdowała się w pobliżu hotelu, w którym mieszkali sportowcy. W drodze z lotniska do hotelu można było zobaczyć ogromny banner ze zdjęciami uczestników turnieju. Na uznanie organizatorów warto zauważyć, że ani wraz z rozpoczęciem turnieju, ani ze sportowcami wchodzącymi na ring nie było żadnych problemów. Wszystko odpowiadało turniejowi na tym poziomie. Szczególnie pod wrażeniem był fakt, że sportowcom towarzyszyła w dzień iw nocy cała załoga tłumaczy.
Turniej otworzył bitwę Najmeddin Al Hadad przeciwko Jah Hee Chan. Wstępny zbiór informacji o koreańskich rywalach o anglojęzycznych zasobach internetowych praktycznie nie przyniósł żadnych rezultatów, ale tłumaczenie koreańskich stron wykazało ciekawe fakty. Jak się okazało, rywal Scorpio Ja Hee Chan spędził w sumie 40 walk w profesjonalnym ringu. Mówi to o poważnym doświadczeniu, zwłaszcza jeśli porównamy je z zaledwie czterema zawodowymi walkami Najmeddina. Scorpio rozpoczął walkę w zwykły sposób, „strzelając” przeciwnikowi kopnięciami. Należy szczególnie zauważyć, że Najmeddin posiada filigranową technikę kopnięcia karate. To stop technicznego arsenału karate, boksu, boksu tajskiego i taekwondo, który wyróżnia współczesnego wojownika K-1. Pod koniec pierwszej rundy Jah Hee Chan udało się schwytać Scorpio w rogu, kilka razy, aby wyprostować go; w drugiej i trzeciej rundzie kontynuował tę taktykę. W trzecim zdarzyło się coś, co potwierdziło prawidłowy wybór pseudonimu Najmeddin i spowodowało, że publiczność wstrzymała oddech: w środku rundy Skorpion niespodziewanie kopie głowę z odwrócenia w głowę Koreańczyka. Pod koniec walk stanie się jasne, że był to jeden z najbardziej spektakularnych ciosów turnieju. Ja Hee-chan upada jakby pochylony, ale wstaje, zanim sędzia zdąży policzyć „osiem”. Natychmiast, po bezpośrednich ciosach w głowę, Najmeddin ponownie wysyła Koreańczyka na podłogę ringu. Sędzia macha rękami, zatrzymując walkę. Niebieski narożnik cieszy się. Magomed Suleymanov wskakuje na pierścień i unosi w ramionach Najmeddina w przypływie zachwytu. Mieszane wyrażenia zaskoczenia i pełnej szacunku aprobaty na twarzach trenerów i menedżerów innych sportowców. W drodze do szatni koreańscy fani kickboxingu rzucają się na zdjęcia z Najmeddinem, który tak spektakularnie ogłosił się na pierwszym turnieju K-1. Bezpośrednio po tej bitwie odbyło się wielkie otwarcie turnieju, wyposażone w najlepsze tradycje K-1 - fajerwerki, pokaz laserowy i reklamy dotyczące każdego wojownika.


Inny przedstawiciel Dubaju, Tunezyjczyk z pochodzenia - Ahmad Saadi, wchodzący na ring z muzyką suficką w arabskim płaszczu, wyglądał dość egzotycznie dla Koreańczyków. Należy zauważyć, że Korea nie jest krajem turystycznym, przyjeżdżają tu głównie w interesach, a ponadto kraj ma dość surową politykę imigracyjną. Międzynarodowy skład par turniejów K-1 Khan zawsze budzi zainteresowanie widzów, którzy nie są rozpieszczani przez obecność emigrantów.
Musimy oddać hołd odwadze rywala Ahmada - Ja Sik Choi, który działa na ringu gorszą prawą ręką wraz ze zdrowymi sportowcami. Nie wiemy, czy jest to wrodzona czy wynikła z tego kontuzja, ale Ja Sik Choya nie ma prawego przedramienia. Mimo to wysoki Koreańczyk (185 cm) od dawna z powodzeniem występuje na profesjonalnym ringu i jest ulubieńcem koreańskich fanów. Przed walką przewodniczący Koreańskiego Towarzystwa Osób Niepełnosprawnych wszedł na ring, aby wesprzeć sportowca. W pierwszej rundzie Ahmad dwukrotnie uderza Koreańczyka powaleniem. Podczas przerwy Ja Sik Choi wraca do zdrowia, aw pozostałych rundach boksuje się agresywnie. Po trzech rundach sędziowie przyznają zwycięstwo Tunezyjczykowi. Szczerze mówiąc, nawet sekundy Tunezyjczyka nie spodziewały się decyzji na korzyść Ahmada, w zasadzie dodatkowa runda mogłaby wszystko wyjaśnić. Ale tak nakazał oficjalnym sędziom K-1, którzy ocenili mecz.

W pozostałych walkach turnieju: południowoafrykański wojownik Vusu Kolossa w trzy rundzie walczył o punkty nad południowokoreańskim bokserem Jae Moon Choi. Słynny tajski były mistrz boksu WBC Sirimongkol Singwangcha pewnie wygrał Jong Yon Choya. Dzięki szczęśliwej twarzy Koreańczyka było jasne, że był niesamowicie szczęśliwy z powodu stosunkowo łatwego wyniku bitwy. Rewelacyjną porażkę poniósł były międzykontynentalny mistrz boksu IBF Vergil Kalakoda. Virgil, nazywany „Zwycięskim” za karierę bokserską, z historią 30 profesjonalnych walk bokserskich, 25 zwycięstw, z których 16 wygrał przed czasem, został znokautowany przez mało znanego koreańskiego wojownika Xie Kim. Legenda australijskiego boksu, John Wayne Parr, pokonał dobrego koreańskiego boksera Sinbi Tae Wonga w punktach. Yong So Choi odpadł w drugiej rundzie japońskiego Satoru Suzuki. W piątej walce wieczoru Albert Kraus z pierwszej rundy poszedł zaostrzyć bitwę, próbował narzucić wymianę ciosów Korei Południowej Kay Max. W pierwszej rundzie Kraus znokautuje Koreańczyka precyzyjnie obliczonym i terminowym haikikiem. W ostatniej bitwie turnieju koreański Chi Bin Lim planował pomścić swojego rodaka Su Hwana Lee, który został niedawno znokautowany przez Artura Kishchenko. Ale Arthur, reprezentujący słynny tajski klub bokserski Odessa „Kapitan” i u szczytu swojej formy, przed finałami Grand Prix K-1, MAX nie dał przeciwnikowi takiej szansy. Przez dwie rundy Arthur szybko i potężnie roztrzaskał niską nogę przeciwnika, a sędzia postanowił przerwać mecz. Najwyraźniej Kiszchenko ma wszelkie szanse na walkę o pas mistrza na K-1 MAX w Japonii. Popularność Artem już wykroczyła poza Japonię. Po walkach autobusy, które zawiozły myśliwców do hotelu, musiały pozostać, wszyscy sportowcy czekali na Odessę, która pokonała barierę fanów, którzy chcieli zrobić mu zdjęcie. Jednocześnie, zgodnie z uznaniem jego trenera, praktycznie nie znają Artema poza Odessą na Ukrainie.

Po turnieju odbyła się „impreza po imprezie” w jednej z hotelowych restauracji, menedżerowie, promotorzy i bojownicy mieli okazję komunikować się w środowisku nie ograniczonym surowymi zasadami konferencji prasowej i turnieju. Niektórzy bojownicy byli zaskakujący, jak John Wayne Parr, skromny i przyjazny, podczas gdy inni, jak Albert Kraus, wręcz przeciwnie, utrzymywali dystans w komunikacji. Tak czy inaczej, każdy z nich ma żywy indywidualny charakter, co znajduje odzwierciedlenie w ringu i czyni z nich interesujących wojowników. Udany występ sportowców z Dubaju spowodował prawdziwe zainteresowanie „Akademią sztuk walki” wśród osób zaangażowanych w orbitę profesjonalnych walk. W szczególności Vladimir Burdun prowadził negocjacje ze słynnym australijskim promotorem japońskiego pochodzenia Rayem Matsumurą na temat udziału bojowników promowanych przez Akademię Sztuk Walki w bitwach o K-1 MAX i K-1 Heroes.

/ Stanislav Bukhlov /
/ Zdjęcie: Stanislav Bukhlov /

Obejrzyj wideo: Skok ze spadochronem w DUBAJU! (Może 2024).