Dubai Film Festival 2009: serial musi trwać!

Tekst: Anastasia Zorina

Chmury nad Dubai Film Festival w tym roku zaczęły się zbierać tuż przed rozpoczęciem. Zarówno dosłownie, jak i w przenośni. I częściej całkowicie z przyczyn niezależnych od tego. Kryzys wciąż panuje na dziedzińcu, co wpłynęło na siłę nabywczą emiratu w przyciąganiu „gwiazd” na czerwony dywan, nawet przed otwarciem forum filmowego, niewykonanie zobowiązania przez największą państwową spółkę holdingową Dubai World.

Pieniądze znów zwyciężyły nad sztuką, a Dubai World przez kilka dni z rzędu był głównym tematem wiadomości od Emirates. Został zastąpiony przez rekordowe deszcze. Dlatego tym razem Dubai International Film Festival (DIFF) minął jakby w tle, w tle wydarzeń mających miejsce na świecie. Być może dlatego w DIFF 2009 brakowało tylu zabawnych zdjęć, które mogłyby wywołać śmiech, a nie łzy. Być może jest to jedyna wada szóstego wydania DIFF.

Zacznijmy od końca, a mianowicie od głównego wniosku i wrażenia. Ponieważ DIFF nie starzeje się, aby wspiąć się na szczyt imprezy filmowej, nadal nie do końca mu się udaje. Jest to festiwal regionalny, w pełni potwierdzający jego wniosek o status największego forum filmowego w regionie. Pomimo pojawienia się konkurentów - Gulf Film Festival w Dubaju (!), Tribeca Film Forum w Katarze, Doha i Bliskiego Wschodu Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Abu Zabi, DIFF jest na czele.

Ale to właśnie w tych dwóch aspektach leżą jego zalety, szczególnie dla widza. Maraton kulturalny realizowany przez filmy DIFF jest bardzo cenny. DIFF, podobnie jak sam Dubaj, jest kolekcjonerem kosmopolitycznym i kulturalnym. Aby móc oglądać filmy z kilkudziesięciu krajów każdego roku, warto poświęcić kawałek każdego dnia tygodnia festiwalowego i nie wstawać z kinowych krzeseł przez kilka godzin z rzędu.

Jako wyznacznik trendów w stylu i stylu, DIFF działa bezbłędnie w regionie. Na arenie międzynarodowej, położonej gdzieś pomiędzy Hollywood a Bollywood. I, jak to jest w tej części świata, oddaje hołd lokalnym talentom. Pierwszy lokalny film fabularny, City of Life, z ubiegłorocznego triumfu DIFF, reżyser z Dubaju Ali F. Mostafa, który miał premierę na całym świecie podczas DIFF 2009, reklamował szósty numer największego forum filmowego na Bliskim Wschodzie, Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Dubaju (DIFF) rozpoczął się 9 grudnia pokazem muzycznego melodramatu Roba Marshalla / Nine Roba Marshalla. Dziesiątki celebrytów z Hollywood, krajów arabskich i Bollywood, w tym nawet Nurager Queen of Jordan, Nur, spacerowało po czerwonym dywanie, tradycyjnie prowadząc na galę Madinat Arena w kompleksie Madinat Jumeirah.

Arabskie i indyjskie „gwiazdy” wzbudziły w tłumie dość wytłumaczalny skład etniczny populacji ZEA. Zestaw z Hollywood był wyraźnie za mały, „gwiazdy” zwinęły się dzień później. I nawet wtedy nie tak jasne jak wcześniej. Ale wszystko to pochodzi z kategorii ernizmu. Tak i nie w tym przypadku.

Sam festiwal był tradycyjnie „doskonały” i „dobry”. Program forum filmowego, który trwał do 16 grudnia, pokazał 168 filmów z 55 krajów świata. Spośród nich 26 to światowe premiery. 13 premier międzynarodowych, 76 premier dla regionu Bliskiego Wschodu i 33 premiery dla regionu Zatoki Perskiej.

Główny konkurs odbywał się tradycyjnie w dwóch sekcjach - kino krajów arabskich (The Muhr Arab Awards) oraz kino krajów Azji i Afryki (The Muhr AsiaAfrica Awards). Jury forum filmowego w tym roku było bardziej reprezentatywne niż w poprzednich wydaniach. Po raz pierwszy wręczono nagrody Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych (FIPRESCI) za najlepszą arabską historię i krótkie filmy z programu DIFF.

Kraje byłego ZSRR reprezentowane były przez 3 obrazy, z których każdy uczestniczył w konkursie. W konkursie filmowym w Azji i Afryce, w dziale filmów fabularnych, pokazali zdjęcie kazachskiej reżyserki Żanny Isabaevy „Moje drogie dzieci” (w rosyjskiej kasie - „Oypyrmay lub moje drogie dzieci”).

Dokumentalna i poetycka refleksja na temat istoty konfliktów międzyetnicznych, na granicach dzielących ludzi i narody, film dokumentalny „Border” Harutyuna Khachatryana, miał miejsce w konkursie filmowym w Azji i Afryce, w sekcji filmów dokumentalnych.

Aby znaleźć granicę między „złym” a „dobrym” w Dubaju, Kirgiski reżyser Nurlan Asanbekov zaproponował, którego film „Loss” (La Perdida) brał udział w konkursie filmów krótkometrażowych w Azji i Afryce.

W tym roku naszemu nie udało się powtórzyć sukcesu minionego roku i nie otrzymał żadnych nagród od byłego ZSRR. Ale, jak mówią, najważniejsze jest nie zwycięstwo, ale uczestnictwo.

Pokazy festiwalowe odbywały się w czterech miejscach - w Madinat Arena, w hali First Group Theatre w Madinat Jumeirah, amfiteatrze Dubai Media City i salach kompleksu kinowego Cinestar Mall of the Emirates. W ubiegłym roku było sześć miejsc, ale było to w przeszłości, w czasach przed kryzysem.

Pokoje były pełne. Bilety na wiele koncertów musiały zostać zdobyte. Najciekawsze jest to, że ludzie znów poszli do filmów, które nie podobały się krytykom, a krytycy zignorowali obrazy, które pobiły rekordy sprzedaży. Może dlatego, że publiczność Emirate wciąż nie ma wystarczającego doświadczenia w przygotowaniu się do takich wydarzeń, a kino wybiera inspirację lub szczęście.

Obejrzyj wideo: Ed Sheeran - Multiply Live in Dublin Full Live Show (Może 2024).